14
październik 2010; St Ives, Kornwalia
“[…] – Przykro mi to mówić, panie Simons, ale prognozy nie są najlepsze
– oświadczył krótko lekarz, nieco ochrypniętym głosem, rozkładając bezradnie
ręce. Zaraz potem splótł je w geście pełnym zamyślenia i zadumania, po czym
popatrzył na swojego rozmówcę ze współczuciem wyraźnie wypisanym na pooranej
zmarszczkami, jednak zaskakująco miłej i ciepłej twarzy. Christian zastanawiał
się, czy jest ono szczere, czy może mężczyzna ma już za sobą tyle rozmów z
bliskimi chorych, że weszło mu to w krew.
– Proszę nie traktować mnie jak
dziecko, doktorze Gellar – głos Christiana był twardy i ostry niczym sztylet,
przepełniony napięciem i zdenerwowaniem – tak bardzo rzadko goszczącymi w jego
tonie – które wypływały z jego ust i roznosiły się po gabinecie, tworząc
nieprzyjemną atmosferę. – Niech pan mówi prosto z mostu. Przeszedłem przez
wystarczająco dużo takich rozmów, by wiedzieć, jak bardzo sytuacja jest poważna.
Doktor Gellar odchrząknął cicho, wyraźnie zaskoczony i nieco zbity z
tropu słowami młodego mężczyzny, po czym nerwowo poprawił się w swoim skórzanym
fotelu. Nie takiej reakcji się spodziewał. Christian był pewien, że mężczyzna w
myślach już wybierał odpowiedni moment, by poklepać go po ramieniu i
powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie będzie i oboje zdawali sobie z
tego sprawę.
– Cóż, panie Simons… Stan
pańskiej siostry jest wyjątkowo ciężki. Wypadek spowodował bardzo poważne i rozległe
uszkodzenia serca i nawet jeśli udało się nam zminimalizować szkody, to Claire
koniecznie potrzebuje przeszczepu – mężczyzna zrobił na moment przerwę, jakby
tym samym dając młodzieńcowi siedzącemu naprzeciwko chwilę, by ten przyswoił
sobie jego słowa. – Niestety, jest to bardzo kosztowny zabieg. Dodatkowo,
niełatwo jest także znaleźć dawcę i istnieje możliwość niepowiedzenia się
operacji, ale to zdarza się naprawdę bardzo rzadko. Sam w swojej karierze nie
miałem takiego przypadku. – wyjaśnił doktor Gellar tonem profesjonalisty, który
na co dzień zmaga się z identycznymi przypadkami, równocześnie nie odrywając
wzroku od swego rozmówcy. Jak gdyby w każdej chwili był gotów zacząć go
pocieszać, mimo iż doskonale zdawał sobie sprawę, że w takich momentach słowa
niczego nie mogą zmienić.
– Czy jeśli przeszczep się nie
odbędzie, nie powiedzie, czy wtedy Claire… – głos Christiana, do tej pory
twardy i zawzięty, nagle się załamał, przypominając ton przerażonego dziecka.
Nie był w stanie dokończyć swojego pytania. Te słowa za nic w świecie nie
potrafiły mu przejść przez gardło.
Doktor westchnął ciężko, jak ktoś już naprawdę bardzo stary i zmęczony
życiem, jak ktoś, kto oddałby wszystko, byle tylko znaleźć się w tej sekundzie
gdzie indziej, obojętnie gdzie. Zdjął okulary, by potrzeć twarz i odpędzić z niej
resztki nieprzespanej nocy, a gdy znów spojrzał na młodego mężczyznę, aż serce
ścisnęło mu się z bólu.
– Wtedy pańska siostra umrze. […]”
***
Od autorki: Pomysł już dość długo spędzał mi sen z powiek i tylko
czekał, aż w końcu wprowadzę go w życie. A jako, że od jakiegoś czasu
miałam zamiar wznowić swoją 'karierę' pisarską w internecie, padło na
ten blog. Co z tego wyjdzie okaże się w najbliższej przyszłości. Byłabym
wdzięczna za wyrażanie swej opinii, oczywiście, w kulturalny sposób.
Pozdrawiam serdecznie, BetsyButser