czwartek, 27 grudnia 2012

Prolog: '...w takich momentach słowa niczego nie mogą zmienić.'

14 październik 2010; St Ives, Kornwalia
“[…] – Przykro mi to mówić, panie Simons, ale prognozy nie są najlepsze – oświadczył krótko lekarz, nieco ochrypniętym głosem, rozkładając bezradnie ręce. Zaraz potem splótł je w geście pełnym zamyślenia i zadumania, po czym popatrzył na swojego rozmówcę ze współczuciem wyraźnie wypisanym na pooranej zmarszczkami, jednak zaskakująco miłej i ciepłej twarzy. Christian zastanawiał się, czy jest ono szczere, czy może mężczyzna ma już za sobą tyle rozmów z bliskimi chorych, że weszło mu to w krew.
 – Proszę nie traktować mnie jak dziecko, doktorze Gellar – głos Christiana był twardy i ostry niczym sztylet, przepełniony napięciem i zdenerwowaniem – tak bardzo rzadko goszczącymi w jego tonie – które wypływały z jego ust i roznosiły się po gabinecie, tworząc nieprzyjemną atmosferę. – Niech pan mówi prosto z mostu. Przeszedłem przez wystarczająco dużo takich rozmów, by wiedzieć, jak bardzo sytuacja jest poważna.
Doktor Gellar odchrząknął cicho, wyraźnie zaskoczony i nieco zbity z tropu słowami młodego mężczyzny, po czym nerwowo poprawił się w swoim skórzanym fotelu. Nie takiej reakcji się spodziewał. Christian był pewien, że mężczyzna w myślach już wybierał odpowiedni moment, by poklepać go po ramieniu i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie będzie i oboje zdawali sobie z tego sprawę.
 – Cóż, panie Simons… Stan pańskiej siostry jest wyjątkowo ciężki. Wypadek spowodował bardzo poważne i rozległe uszkodzenia serca i nawet jeśli udało się nam zminimalizować szkody, to Claire koniecznie potrzebuje przeszczepu – mężczyzna zrobił na moment przerwę, jakby tym samym dając młodzieńcowi siedzącemu naprzeciwko chwilę, by ten przyswoił sobie jego słowa. – Niestety, jest to bardzo kosztowny zabieg. Dodatkowo, niełatwo jest także znaleźć dawcę i istnieje możliwość niepowiedzenia się operacji, ale to zdarza się naprawdę bardzo rzadko. Sam w swojej karierze nie miałem takiego przypadku. – wyjaśnił doktor Gellar tonem profesjonalisty, który na co dzień zmaga się z identycznymi przypadkami, równocześnie nie odrywając wzroku od swego rozmówcy. Jak gdyby w każdej chwili był gotów zacząć go pocieszać, mimo iż doskonale zdawał sobie sprawę, że w takich momentach słowa niczego nie mogą zmienić.
 – Czy jeśli przeszczep się nie odbędzie, nie powiedzie, czy wtedy Claire… – głos Christiana, do tej pory twardy i zawzięty, nagle się załamał, przypominając ton przerażonego dziecka. Nie był w stanie dokończyć swojego pytania. Te słowa za nic w świecie nie potrafiły mu przejść przez gardło.
Doktor westchnął ciężko, jak ktoś już naprawdę bardzo stary i zmęczony życiem, jak ktoś, kto oddałby wszystko, byle tylko znaleźć się w tej sekundzie gdzie indziej, obojętnie gdzie. Zdjął okulary, by potrzeć twarz i odpędzić z niej resztki nieprzespanej nocy, a gdy znów spojrzał na młodego mężczyznę, aż serce ścisnęło mu się z bólu.
 – Wtedy pańska siostra umrze. […]”


***
Od autorki: Pomysł już dość długo spędzał mi sen z powiek i tylko czekał, aż w końcu wprowadzę go w życie. A jako, że od jakiegoś czasu miałam zamiar wznowić swoją 'karierę' pisarską w internecie, padło na ten blog. Co z tego wyjdzie okaże się w najbliższej przyszłości. Byłabym wdzięczna za wyrażanie swej opinii, oczywiście, w kulturalny sposób. 
Pozdrawiam serdecznie, BetsyButser